Kaczory… ?abostowo…

Marek Idziak. Wspomnienia.

W nastroju zbli?aj?cego si? lata i wakacji publikujemy kolonijne wspomnienia Pana Marka Idziaka. Dzi?kujemy Autorowi za ich udost?pnienie.

Kaczory… ?abostowo…

    Nie s?dz?, i nie przypominam sobie, aby jakakolwiek inne nazwy miejscowo?ci wywo?ywa?y u mnie równie du?e emocje i tak samo – wy??cznie – dobre skojarzenia, jak ?abostowo, czy Kaczory. Nostalgia, wspomnienie, czasem tak?e wzruszenie, ale te? ogromna rado?? towarzyszy mi na d?wi?k nazw tych dwóch miejscowo?ci.
     
Bywa?em tutaj jako dziecko prawie rok do roku.
   
Mo?liwo?? tak cz?stego i d?ugiego sp?dzania wakacji w ukochanych przeze mnie Kaczorach oraz ?abostowie, odbieram jako du?e szcz??cie. Zreszt?, w swojej ocenie nie jestem odosobniony, podobnego zdania jest równie? mój starszy brat, który tak?e wprost uwielbia? przyje?d?a? w latach siedemdziesi?tych ubieg?ego wieku z naszymi rodzicami do rodziny ze strony mamy, do Kaczor,  czy te? ze mn? (lub samemu) – na kolonie do ?abostowa.
     
Co zapami?ta?em z ?abostowa?
    
Na pewno poranne i wieczorne apele, które by?y sta?ym elementem tej kolonii, zorganizowanej na wzór obozu harcerskiego, bo tak? w?a?nie formu?? mia?a ta kolonia Wojewódzkiego Zwi?zku Spó?dzielni Pracy w Poznaniu. Nawiasem mówi?c, inne kolonie WZSP jakie pami?tam, i w których uczestniczy?em, to Chodzie? – kolonia o charakterze wojskowym/?o?nierskim oraz Siano??ty – kolonia o profilu marynistycznym.
   
Apele poranne (na jednym z nich zemdla?em) rozpoczyna?y si? przed ?niadaniem, chyba o godz. 9:00. Ka?dorazowo ?piewali?my na nich hymn harcerski: „Wszystko, co nasze Polsce oddamy…”. Có?, nie b?d? ukrywa?, ?e po apelu, w ci?gu dnia, kiedy ju? nie byli?my pod tak baczn? obserwacj? wychowawców, cz?sto ?piewali?my: „Wszystko co nasze oddam za kasz?, a co nie nasze oddam za ry?…”.
    
Na pewno by? te? poczet flagowy, który co dzie? rano wci?ga? flag? narodow? na maszt, a który, jak nakazuje rytua?, by? pomalowany w spiralnie skr?caj?ce si? bia?o-czerwone pasy, a pod nim, na ziemi, znajdowa?o si? ówczesne god?o pa?stwowe, wykonane z kamyszków, zbitej porcelany, pokruszonej ceg?y oraz mia?kiego, jasnego piasku.
     
Wokó? placu apelowego, który znajdowa? si? bezpo?rednio przed istniej?cym do dzi?, nieco wy?ej po?o?onym budynkiem sto?ówki, sta?y w dwuszeregu poszczególne zast?py kolonistów z towarzysz?cymi im wychowawcami. Inna kadra kolonijna, w tym dyrektor koloni, stali zwróceni przodem do wszystkich dru?yn, po prawej stronie od masztu flagowego, patrz?c z pozycji kolonisty.
    
Niezbyt dok?adnie pami?tam, co oprócz ?piewania hymnu by?o istotnym elementem apelu, ale razem z bratem jeste?my zgodni co do tego, ?e dyrektor kolonii informowa? ogó? o wa?nych planach i wydarzeniach maj?cych nast?pi? danego dnia. Karnych wyst?pie?, czy nagan wobec kolonistów – nie przypominam sobie. My?l? wi?c, ?e w ogóle ich nie by?o. Jednak mój brat twierdzi, ?e – owszem by?y – lecz na apelach wieczornych.
     
Funkcjonowa?a instytucja rady kolonijnej, wybranej z grupy kolonistów. Starsi funkcj? przedstawiciele kolonistów zazwyczaj prowadzili apele, a inni, meldowali kadrze stany osobowe dru?yn.
     
Przynajmniej jeden raz podczas turnusu ka?dy kolonista pe?ni? dy?ur „na kuchni”, pomagaj?c paniom kucharkom w obieraniu ziemniaków, a wydaje nam si? równie?, ?e niejednokrotnie by?a to pomoc przy organizowaniu i sprz?taniu sto?ówki. G?ównie mamy tutaj na my?li rozk?adanie naczy?, w tym waz z zup?. Cho? przyznam, ?e dzisiaj wydaje si? to ma?o prawdopodobne, aby b?d? co b?d? dzieci – cho? w wielu przypadkach pi?tnastolatkowie – nosi?y wazy pe?ne gor?cej zupy, i zaczynam w to samemu w?tpi?. Ale by? mo?e kiedy?, inni z by?ych kolonistów ?abostowa t? cz??? moich wspomnie? zweryfikuj?.
    
Natomiast na pewno dru?yny kolonistów by?y odpowiedzialne, co mocno egzekwowano, za utrzymanie porz?dku w poszczególnych, podleg?ych im rejonach o?rodka kolonijnego. Mia?o to znamiona drylu wojskowego, co – pami?tamy z bratem – niektórym kolonistom mocno si? nie podoba?o. Zw?aszcza za? tym, którzy w swoich domach nie byli przyzwyczajeni do realizacji podobnych obowi?zków.
   
Niektórzy koloni?ci mieli te? okazj? w ci?gu dnia pe?ni? funkcj? wartownika na bramie wjazdowej, obs?uguj?c przy tym szlaban, odnotowuj?c przy okazji kto opuszcza, wraca lub odwiedza obiekt.
  
Po apelu porannym by?o ?niadanie, z nieod??cznym elementem pt. zupa mleczna, czego wi?kszo?? kolonistów raczej nie lubi?a.
    
Po ?niadaniu koloni?ci uczestniczyli w licznych zaj?ciach, polegaj?cych na nauce piosenek harcerskich, czy te?  znalezieniu w lesie materia?ów i … pomys?u na totem. Ka?da dru?yna musia?a wykona? swój totem, który ostatecznie by? jej wizytówk?, eksponowan? przy placu apelowym, obok god?a narodowego. Totemy mia?y przeró?ne, wymy?lne formy, by?y cz?sto ró?nokolorowe, wykonane z ró?nych materia?ów, cho? zazwyczaj by?y one zbudowane na bazie ciekawych kszta?tem korzeni lub konarów drzew, znalezionych przez nas w przepastnych lasach otaczaj?cych ?abostowo i Kaczory.
    
Rzadko, najwy?ej dwukrotnie podczas trzytygodniowej kolonii, szli?my pieszo przez las kapa? si? nad jezioro Kopcze. G?ównym powodem tak niecz?stego pobytu nad Kopcze by?a kapry?na zazwyczaj pogoda. Jezioro to t?tni?o wówczas pe?nym ?yciem. By?a tam stanica wodna z etatowym ratownikiem, by?a flaga informuj?ca o mo?liwo?ci (lub zakazie) k?pieli, by?y liczne o?rodki wczasowe, a w?ród nich by?a tak?e du?a stanica harcerska. Znajdowa?a si? tam tak?e wypo?yczalnia rowerów wodnych, by?y tam te? ?odzie, kajaki (cho? ja na nich p?ywa?em ju? nieco pó?niej, na pocz?tku lat osiemdziesi?tych), by?y pomosty, by?o wszystko…
  
W mi?dzyczasie na zaj?ciach przed obiadem, ka?da dru?yna opracowywa?a indywidualny program artystyczny, który  by? pó?niej prezentowany na tradycyjnym ognisku, ko?cz?cym turnus.
    
Po obiedzie (zazwyczaj bardzo smacznym, a zawsze dwudaniowym z kompotem) nast?powa?a cisza poobiednia, podczas której nale?a?o odpoczywa?, le??c w strojach sportowych na ?ó?ku, na kocu. W tym czasie mo?na by?o pisa? listy i kartki pocztowe. By? mo?e w niektórych przypadkach te? takie o tre?ci zbli?onej do: „Kochane pieni??ki przy?lijcie Rodzice…”.
     
Ka?dego dnia cz?stowano nas podwieczorkiem. By? on cz?sto codzienn? ma?? tajemnic? i zagadk?, gdy? akurat ten posi?ek zazwyczaj nie opisywano precyzyjnie w jad?ospisie, dlatego cz?sto spekulowali?my, co te? pysznego pan intendent wysup?a? dzi? ze swojego magazynu lub przywióz? z Kaczor, czy z Chodzie?y. Pami?tam, ?e by?y to: owoce, placek, wafle w czekoladzie, kisiel, budy?, a tak?e kaszka manna z sokiem oraz kawa zbo?owa z mlekiem.
    
Na ogó? po podwieczorku uczestniczyli?my w grach i zabawach sportowych, takich jak: siatkówka, pi?ka r?czna, pi?ka no?na, kometka, ping-pong, koszykówka i dwa ognie. Kto chcia?, móg? te? bra? udzia? w zaj?ciach plastycznych.
    
Jedn? z aktywno?ci jakiej do?wiadczali?my na tej kolonii, to zbieranie przez wszystkie grupy kolonistów jagód, które by?y pó?niej g?ównym sk?adnikiem pysznej zupy jagodowej.
    
Innymi atrakcjami jakie pami?tam by?y: wycieczka do zak?adu produkcji porcelany, do kina, czy do amfiteatru w Chodzie?y. Pami?tam, ?e w Chodzie?y byli?my na filmie produkcji w?gierskiej pt. „Ch?opcy z placu broni”. Bardzo mi si? wtedy ten film podoba?. Jego obejrzenie sprowokowa?o mnie ju? nieco pó?niej do przeczytania ksi??ki, na której by?a oparta fabu?a tego filmu.
  
Na pewno kino przyje?d?a?o te? do ?abostowa, gdzie w zaciemnionej sto?ówce wy?wietlano z furkocz?cego projektora przeró?ne, tak?e rysunkowe filmy. Niestety – nie pami?tam zupe?nie repertuaru, cho? wydaje mi si?, ?e jednym z nich móg? by? który? z serii filmów o Winnetou.
    
Pami?tam wycieczk? w okolice Wa?cza, podczas której zwiedzali?my elementy obronne Wa?u Pomorskiego.
    
Bywa?o, ?e konkretna grupa kolonistów sz?a z opiekunem do Kaczor, aby w miejscowym sklepie GS lub w kiosku Ruchu dokona? jaki? drobnych zakupów, czy to w postaci widokówek, znaczków, czy … oran?ady i s?odyczy.
  
Mój brat przypomina sobie do?? zabawny epizod zwi?zany z faktem powrotu z Kaczor do o?rodka kilku grup kolonistów. Otó? b?d?c niejako po drugiej stronie, tzn. kiedy pomaga? krewnym z Kaczor na polu przy ?niwach (by?o to gdzie? w okolicy przejazdu kolejowego, za którym dalej bieg?a urokliwa, wtedy gruntowa, droga prowadz?ca do ?abostowa), przeje?d?aj?cy obok pola, a wyprzedzaj?cy jednocze?nie na motocyklu id?ce kolumny wieloletni administrator ?abostowa, zach?ci? on dzieci poprzez wychowawców do pomocy gospodarzowi. Ci, co prawda o?mieleni przez opiekunów, nie czekaj?c d?ugo, weszli na pole i zdaniem brata tak szybko odbierali snopki od wujka, kuzynów i brata, ?e nie nad??ali z ich podawaniem.
Inn? kwesti? – dopowiada brat – pozostaje, ?e niektóre snopki, z racji towarzysz?cemu tej operacji po?piechowi, sta?y pó?niej w stogach k?osami do ziemi (sic!), ale pomimo tego byli kolonistom niezmiernie wdzi?czni, bowiem pomoc ta mocno ul?y?a wtedy trudowi ich pracy.
   
Podsumowaniem dnia by? zawsze apel wieczorny, na którym ze wspomnianego ju? masztu opuszczano flag?. Apel wieczorny trwa? krócej od apelu porannego.
    Odbywa?y si? tak?e zabawy taneczne przy adapterze Bambino,  ale mia?o to miejsce raz w tygodniu, w soboty, po k?pieli.
     
No oczywi?cie by?o te? ognisko, ze swoim niepowtarzalnym, prawie prawdziwie harcerskim klimatem, na którym poszczególne zast?py prezentowa?y skecze lub ?piewa?y przeró?ne piosenki. Rzecz jasna piosenki ?piewa?a te? ca?a kolonia.
     
Tak bratu jak i mi, z pobytami w ?abostowie kojarzy si? równie? piosenka pt. „Ogniska ju? dogasa blask", zwana tak?e „Braterskim kr?giem". Zdaniem brata, na jednym z takich ognisk, czego ja nie pami?tam, w interesuj?cy sposób opowiada? o lesie miejscowy le?niczy. Podczas ogniska ?piewano równie? piosenk?: "S?oneczko ju? gasi z?oty blask", co dodatkowo tworzy?o i pot?gowa?o niezapomniany do dzi? mi?y nastrój.
  
Istotnym elementem kolonii by?o zdobywanie poszczególnych sprawno?ci, które stanowi?y jedn? z dróg do uzyskania br?zowej, srebrnej lub z?otej odznaki wzorowego kolonisty WZSP. Sprzyja?y temu tak?e wysoka aktywno?? i osi?ganie bardzo dobrych wyników sportowych, czy np. godne reprezentowanie kolonistów w radzie.
Z?ota odznaka by?a bardzo trudno osi?galna. Nie pami?tam, abym by? ?wiadkiem jej przyznania. Brat podpowiada mi, ?e nie mogli?my tego zobaczy?, gdy? jednym z wymogów jej uzyskania by?o napisanie pracy o kolonii i z?o?enie jej w biurach WZSP w Poznaniu, gdzie dokonywano oceny i dopiero wówczas  ewentualnie opiniowano przyznanie z?otej odznaki danej osobie. Zatem nie ?atwo by?o j? otrzyma?. A dawa?a ona ten przywilej, i? macierzysty zak?ad pracy rodzica móg? w kolejnym roku zg?osi? dziecko do wyjazdu zagranicznego.
     
Tak czy inaczej, zdobycie ju? chocia? br?zowej odznaki by?o czym? bardzo po??danym i nobilituj?cym w oczach nie tylko kadry, ale tak?e kolonistów.
   
Ka?dy uczestnik otrzymywa? ksi??eczk? kolonisty WZSP, do której wpisywano zdobyte, specyficzne dla  miejsca kolonii sprawno?ci oraz odznaki.
   
Kolonie w ?abostowie by?y liczebnie du?e. Nie wiem dok?adnie jak bardzo, ale kiedy dzieci wyleg?y z budynku by?ej stanicy granicznej (tam zamieszkiwa?y chyba wy??cznie dziewczynki), z licznych – sze?cioosobowych – domków campingowych, czy te? z dwóch lub mo?e trzech namiotów wojskowych (tak! starsi koloni?ci spali w takich w?a?nie namiotach), to na placu apelowym pojawia?a si? ca?kiem spora ich gromadka.
   
Mój brat wspomina tak?e, ?e uczestniczy? dwukrotnie w zimowisku w ?abostowie. Rzecz jasna mia?o to miejsce w murowanym budynku, który przed wojn? by? polsk? stanic? graniczn?, o czym jako stali bywalcy ?abostowa i Kaczor z dum? oznajmiali?my innym kolonistom.
  
Na koniec, jako pewn? ciekawostk? dodam, ?e do niedawna dok?adno?? map lub atlasów sprawdza?em na podstawie tego, czy wskazuj? one ?abostowo. Jestem w posiadaniu u?ywanego przeze mnie atlasu samochodowego, który nie pomin?? tej wa?nej dla mnie miejscowo?ci.
   
Dzi?, w dobie nawigacji GPS, mo?e si? to wydawa? mniej istotne, ale wówczas, przed 10-15 laty, znalezienie na mapie takiej miejscowo?ci jak ?abostowo by?o dla mnie niezawodnym sprawdzianem skali jej dok?adno?ci.

Marek Idziak, Pozna?


Przes?ane przez Autora wspomnie? zdj?cie ok?adki ksi??eczki kolonisty WZSP .

Konkurs

Podziel się z nami swoimi starymi zdjęciami

Czekam na wasze stare zdjęcia, którymi moglibyście się z nami podzielić. Poszukaj zdjęcia i prześlij do nas, my klika najciekaszyszych znalezisk nagrodzimy.

Czytaj więcej...